9/16/2015

Gombka radzi - odpowiedzi na pytania czytelniczek

     

     Dziś postanowiłam zebrać dotychczasowe pytania swoich czytelniczek i podjąć próbę odpowiedzi. Czy udaną, oceńcie same. Wiem, obiecywałam przeanalizowanie pod kątem składu aktualnej oferty popularnych sieciówek. Uspokajam, bynajmniej nie zamierzam tego pomysłu zaniechać. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko tyle, że ciągnę już ostatkiem Internetu, a strony sklepów to klasyczni transferożercy. Tymczasem – zapraszam do lektury.

Jak długo nosić spodnie z raw denim przed pierwszym praniem? Czy i jak mocno kurczą się w praniu? Czy uważasz, że obecnie produkuje się coraz gorsze dżinsy i dlatego starczają na krócej?

Zaleca się by z pierwszym praniem wstrzymać się pół roku, a przy niezbyt intensywnym użytkowaniu nawet 9 miesięcy. Oczywiście na skutek prania ulegają one skurczeniu, trudnemu do zignorowania, ale jest to przejściowe. Wymagają one po prostu lekkiego „rozbicia” – dostosowania się do sylwetki swojego właściciela. Największą zaletą surowego dżinsu jest właśnie idealne ułożenie – w toku użytkowania spodnie zdają się wręcz tyć i chudnąć razem z człowiekiem, oczywiście w rozsądnych granicach. Co do jakości – zwiększenie produkcji przy jednoczesnym obniżaniu jej kosztów musi znaleźć gdzieś ujście. Na szybsze zużywanie się materiału może wpływać również niewłaściwy dobór detergentu oraz zbyt wysoka temperatura – im niższa, tym większe prawdopodobieństwo, że denim dzielnie zniesie pranie.


Co sądzisz o mrożeniu?

Mrożenie raz na jakiś czas jest wręcz zalecane, ale należy zachować wówczas ostrożność – na skutek niskiej temperatury materiał bardzo traci na elastyczności i staje się podatny na uszkodzenia. Dużo bezpieczniejszą opcją (,a mam wrażenie, że również skuteczniejszą, jeśli chodzi o walkę z „zapaszkami”) jest intensywne wietrzenie.


Czy da się coś zrobić, aby jeansy się skurczyły w praniu? No jak mamę kocham, w sklepie były idealne... 

Kurczeniu sprzyja wysoka temperatura prania, ale jednocześnie wpływa ona na uszkodzenie materiału. Dżinsy najlepiej kupować możliwie dopasowane – w toku użytkowania niestety się rozbijają.


Co to ultramaryna i jak ją stosować?

To popularny wybielacz optyczny. Po praniu białe rzeczy warto zanurzyć w wodnym roztworze ultramaryny – taka kąpiel ładnie neutralizuje żółte zabarwienie. Należy zachować ostrożność – proszek musi dobrze się rozpuścić, w przeciwnym razie niebieskie plamy gwarantowane. Temperatura roztworu powinna być też odpowiednio dobrana do rodzaju materiału. Ultramarynę można zakupić w sklepach z chemią gospodarczą i w małych drogeriach.


Jak prać farbujące rzeczy w różnych kolorach? Bo ja się męczę ręcznie, a na pewno jest jakiś magiczny sposób, żeby oszczędzić strudzone łapy i żeby wszystko nie nabrało koloru „różnokolorowego”?

Najlepszym rozwiązaniem jest zastosowanie specjalnych chusteczek wyłapujących kolor. Polecam te firmy dr Beckmann.


A co powiesz na nieużywanie jakichkolwiek płynów do płukania?

Dużo zależy tu od takich czynników jak choćby twardość wody oraz rodzaj zastosowanego wcześniej detergentu. Płyny piorące zazwyczaj przejmują część funkcji płynu do płukania. Zresztą zbyt częste stosowanie płynów zmiękczających też nie jest z korzyścią dla materiału, więc taka całkowita rezygnacja z ich stosowania nie zalicza się do czynności nagannych.


Czym czyścić jasne/białe buty?

W wypadku butów skórzanych najlepiej sprawdzi się specjalistyczne mydło do skór. Zamsz lub nubuk najlepiej oczyszczać z wykorzystaniem odpowiednich pianek i gumek. Płócienne tenisówki polecam prać w pralce w niskiej temperaturze, umieszczając w butach plasterki cytryny – neutralizują nieprzyjemny zapach i wybielają. Elementy gumowe polecam czyścić pastą sporządzoną z sody oczyszczonej i niewielkiej ilości wody – specyfik taki można nakładać czystą ściereczką lub niewielką szczotką.


Jak prać kurtki puchowe?

W pralce, wywrócone na lewą stronę, wrzucając do bębna piłeczki tenisowe.


Jakich środków do prania używasz? Chodzi mi o konkretne produkty.

Moim zdaniem najlepsze płyny do prania ma Perwoll, polecam kupować je w Lidlu, bo występują w dużym opakowaniu. Wszelkie wybielacze, mydła odplamiające, itp. wybieram z oferty marki dr Beckmann (można je nabyć w Rossmanie). Proszki? Od lat Vizir, wolę polski od niemieckiego - może i nie jest aż tak skuteczny, ale jest łagodniejszy dla ubrań, no i na razie nie mam w domu małych dzieci, które brudziłyby się ponad wszelką miarę. Jakieś gadżety (typu worki czy kule) kupuję przez Internet lub wtedy, gdy okazjonalnie pojawiają się w Lidlu bądź w Biedronce. Co do płynów do płukania - tu warto polegać na własnym powonieniu. Ja wybieram zazwyczaj Silan Soft, żeby męska część domowników nie narzekała, że ich koszule pachną kobieco i zbyt mocno. 


Mam specyficzne pytanie. Nie mam już siły, bo zdarzyło się to już z trzecim ciuchem (wszystkie białe, ale nie wiem czy to ma znaczenie, wszystkie 3 jednej firmy). Mianowicie: ciuch po krótkim noszeniu (2-3 h) odwieszam do szafy. Po jakimś czasie chcę założyć drugi raz i zonk - cały (nieregularnie) zażółcony, od wewnątrz. Za każdym razem moczę w wybielaczu i piorę, trwa to kilka godzin, bo te żółte plamy bardzo ciężko schodzą. Od czego to może być? Od balsamu? potu/brudu (niewidocznego gołym okiem)? W momencie kiedy odwieszam taki ciuch do szafy jest sterylnie czysty. 

Żółte plamy to efekt reakcji chemicznej między potem a jakimś ze stosowanych przez nas kosmetyków. Głównymi 'winowajcami' takich zażółceń są antyperspiranty, kremy z filtrem UV i balsamy do ciała. Przyszło mi do głowy, że może pomogłoby zostawienie takiej bluzki po krótkim noszeniu na wierzchu. Ja nigdy nie miałam z takimi zażółceniami wielkich problemów, może dlatego że pozwalam swoim ciuchom się "przewietrzyć". Wiem, zbyt elegancko to nie wygląda. 


Mam jasny płaszczyk ze Stradivariusa, na metce ma 'nie prać', ale po jednym sezonie noszenia ewidentnie jest do prania.  Małe zabrudzenia przy końcach rękawów ogarnęłam mydłem. Moja mama jest trochę anarchistką i mówi, żeby się nie certolić i wyprać go ręcznie, ale się boję, bo lubię ten płaszcz. Co zrobić? Wyprać? Zanieść do pralni chemicznej? 

Zaniosłabym płaszcz do dobrej pralni (warto popytać znajomych, poczytać opinie w Internecie) i zapytała co robić. Przed przyjęciem do prania, pracownik pralni zobligowany jest do wykonania próby na małym fragmencie ubrania w mało widocznym miejscu oraz na wewnętrznej stronie guzika (te różnie reagują na pranie chemiczne i czasem należy je usunąć). 


Pisałaś o wietrzeniu wełny - i może głupie pytanie, ale czy wietrzenie jako metoda odświeżania nadaje sie do rzeczy lekko spoconych, czy wtedy jedyna opcja jest wrzucenie do pralki - tryb 30 stopni? Pytam, bo przeprowadziłam sie i mam pralkę Candy po poprzednich właścicielach, chyba całkiem fajna, ale niesprawdzona pod katem delikatny tkanin. A te dwa sweterki lubię, są nowe i nie chce, żeby sie skurczyły. 

Pranie wełny należy traktować jako ostateczność - gdy wietrzenie nie skutkuje dopiero "wrzucamy" rzecz do wody. Jeśli sweter nie jest mocno zapocony, dłuższy kontakt ze świeżym powietrzem powinien w zupełności wystarczyć. 


Mam małą kolorową torebkę z zamszu noszoną na skos. Od strony, która cały czas ociera się o ubrania krawędzie są dużo ciemniejsze niż reszta torebki, prawdopodobnie od barwników z ubrań (z przodu jest czyściutka, więc to chyba nie kurz ani inny brud). Próbowałam ją czyścić czyścikami do zamszu z Ryłki, z Wojasa, szczotką do nubuku, skórką od chleba... I nic. co robić? 

Spróbuj przetrzeć zabrudzone miejsce czystą ściereczką nasączoną wodnym roztworem amoniaku. Możesz też spróbować tego odplamiacza http://multirenowacja.pl/avel-hussard-odplamiacz-do-skory-i-tkanin-200ml-butelka.htmlNadaje się do zamszu, skór licowych i wielu tkanin, także jedwabiu. 


Jak prać ręczniki, by nie były sztywne?

Robią się sztywne, kiedy detergent nie jest dobrze wypłukany. Jedyne co mogę poradzić to zmniejszyć liczbę wrzucanych na raz ręczników, ograniczyć porcję dodawanego proszku i zrezygnować z każdorazowego dodawania płynu zmiękczającego, bo ten często tworzy woskowatą warstewkę, która paradoksalnie wpływa na większą sztywność. Niektórzy zamiast płynu zmiękczającego stosują ocet. Nie radzę natomiast przekraczać temperatury wskazanej przez producenta, bo może to prowadzić do uszkodzenia włókna i blaknięcia. 


Ja mam jedno pytanie odnośnie włókien sztucznych. Czy poliamid jest lepszy od poliestru czy też unikać? W Internecie opinie są różne... Zauważyłam jedynie, że jako domieszka w swetrach zachowuje się o wiele lepiej niż akryl, którego szczerze nie znoszę... 

Poliamid nie jest taki zły - dobrze oddycha i pochłania wilgoć. Tradycyjnie wykorzystywany jest w produkcji bielizny - także tej ekskluzywnej, w końcu La Perla to nie tylko jedwabie i francuskie koronki. Poliamidu więc bym się aż tak nie wystrzegała, poliester sprawdza się jedynie w swoich uszlachetnionych wariantach jako surowiec do produkcji odzieży sportowej (ten "zwykły", z którego szyte są tanie ciuchy to zupełnie inna bajka), a akryl to w ogóle porażka.


Jak rozprostować zagniecenia na spódnicy ze skóry? 

Chyba najlepszą metodą na zagniecenia jest po prostu rozwieszenie spódnicy i uzbrojenie się w cierpliwość. Ewentualnie można by spróbować bardzo ostrożnego skorzystania z generatora pary.


Co sądzisz o sezonowym trzymaniu ubrań w workach próżniowych?

Uważam, że to fajne rozwiązanie w przypadku przechowywania pościeli, ale co do ubrań mam pewne wątpliwości. Te wykonane z surowców naturalnych wymagają bowiem kontaktu ze świeżym powietrzem.


Muszę przed porządną jesienią zadbać o moje karmelowe/kamelowe/rudawe botki. Nie wiem co wybrać - tłuszcz do skór czy klasyczną pastę. I jakie? Bezbarwne? Boję się, że przyciemnią mi buty - chciałabym tego uniknąć.

Lepsze od klasycznej pasty będą tłuszcz lub krem - to już zależy od stanu butów i od rodzaju skóry, z której zostały wykonane. Tłuszcze są polecane bowiem do rzeczy zaniedbanych, ewentualnie do skór bardzo delikatnych i niezwykle podatnych na przesuszenie. Kremy natomiast to taka elementarna pielęgnacja. Niestety takie produkty mają tendencję do przyciemniania i podbijania barwy wyroby, więc najlepszą opcją będzie zakup bezbarwnego specyfiku. Bardzo polecam te z firmy Saphir.


Spodobały mi się dziś woskowane spodnie. Mam ogromną ochotę je kupić, ale nie wiem jak z praniem takich spodni, żeby nie zniszczyć  pierze się je normalnie w pralce?

Najlepszym rozwiązaniem jest pranie ręczne, w niskiej temperaturze i z wykorzystaniem płynu do delikatnych materiałów. Niezłą opcją jest również mrożenie.


Bieliznę z jakich materiałów, obok bawełny i jedwabiu, byś polecała?

Poliamid jest ok, bo dobrze oddycha, a jest elastyczny i całkiem trwały. Poliester dopuszczam w przypadku bielizny sportowej, ale trzeba pamiętać, że taki do celów specjalnych jest zupełnie inny niż włókna standardowo stosowane do produkcji bielizny. Wiskozy nie znoszę z jednego względu - po jakimś czasie nawet pranie nie pomaga, by uporać się z zapachem. Włókno "przechodzi" wszystkim - antyperspirantem, balsamem do ciała, potem. Podsumowując - jedwab i poliamid to najlepsze rozwiązanie. Najlepiej w jakiś mieszankach, w których stanowić będą dominujący składnik.


Gombko, jak wygląda kwestia wełnianych płaszczy? Warto szukać takiego zrobionego w 100% z wełny czy spokojnie można zadowolić się materiałem z domieszkami? Chodzi mi o dobry stosunek jakości do ceny i oczywiście właściwości termoizolacyjnych.
  
Przede wszystkim wełna wełnie nierówna. Pod pojęciem "czysta wełna" równie dobrze może się kryć: a) bardzo ciepły płaszcz na watolinie wełnianej (rzadkość, z całą pewnością nie do znalezienia w sieciówkach), b) cienki płaszczyk z "wełny mundurkowej", c) przyjemny w dotyku i cieplutki płaszcz 85% pierwsza strzyża owcza 15% kaszmir, d) ultra klasyczny egzemplarz z gabardyny (obok fantastycznych trenczy, produkt flagowy Burberry). Dlatego trzeba, niestety, macać, oglądać i mierzyć. Domieszek syntetycznych nie należy się obawiać. Niewielki dodatek (do 15, no góra 20%) potrafi bardzo podnieść komfort termiczny i ograniczyć wypychanie, ale na metce należy poszukiwać raczej poliamidu (także w sąsiedztwie 1-2% elastanu) niż akrylu czy poliestru. 


Gombko, a jak dbać o kaszmirowo-wełniane płaszcze? Daję raz na rok do czyszczenia, staram się nie moczyć i grzecznie wisi na wieszaku czekając na mrozy, ale może trzeba robić coś więcej? Płaszcz ma już przynajmniej 25 lat, i chciałabym, żeby wytrzymał drugie tyle. 

Obok wymienionych przez Ciebie czynności należy zadbać o odpowiednie przechowywanie płaszcza - najlepiej w pokrowcu z dobrze oddychającego surowca w bliskim sąsiedztwie zapachowej saszetki. Do tego dochodzi regularne czesanie, choć w przypadku rzeczy domieszkowanej kaszmirem lepiej sprawdzi się szczotka z miękkiego włosia koziego. Poza tym należy na bieżąco usuwać zmechacenia i wiszące nitki, a co kilka lat wskazana jest wymiana podszewki.


Tradycyjnie – mam nadzieję, że wpis okazał się pomocny. W komentarzach czekam na Wasze pytania i sugestie. Pozdrawiam serdecznie.




9/11/2015

Podstawowe błędy popełniane podczas prania i suszenia odzieży


Obok jakości wykonania i składu surowcowego najistotniejszym czynnikiem rzutującym na żywotność elementów naszej garderoby jest ich właściwa pielęgnacja. Dziś postanowiłam dokonać zestawienia kilkunastu podstawowych błędów popełnianych w trakcie prania i suszenia odzieży.

1. Niewłaściwy dobór środka piorącego

Obecnie producenci chemii gospodarczej oferują bogatą gamę środków przeznaczonych do prania odzieży. Jego rodzaj należy dobrać do materiału, z którego dane ubranie zostało wykonane. Do wełen i jedwabiu, ale również dżinsu czy lnu najlepiej sprawdzą się delikatne płyny, zawierające w swoim składzie obok środków powierzchniowo czynnych także cenne składniki pielęgnujące, jak proteiny perły czy ekstrakt z bambusa, ograniczające rozciąganie i kurczenie włókien. Warto też zakupić oddzielne proszki (ewentualnie płyny czy kapsułki, w dużej mierze to kwestia naszych indywidualnych preferencji – płyny piorące są z tego towarzystwa najłagodniejsze) do rzeczy białych i kolorowych. Te pierwsze zwykle zawierają silniejsze detergenty, jak równie związki wybielające, mogące prowadzić do depigmentacji barwnych ubrań. Jeśli w naszej szafie niepodzielnie króluje czerń, warto pokusić się o zakup specjalnego płynu piorącego – zwykle takie specyfiki charakteryzują się nieco niższym pH niż „standardowe” produkty, przez co skutecznie ograniczają niepożądany efekt blaknięcia. Niezłą opcją dla alergików jest sięganie po produkty dla dzieci – nie zawierają one syntetycznych substancji zapachowych, mogących prowadzić do wysypek i świądu. Radzę jednak uważać na tzw. chemię zachodnią. Wprawdzie niemieckie czy holenderskie proszki charakteryzują się znacznie większą skutecznością odplamiającą, ale na to konto mogą prowadzić do szybszego niszczenia materiału. Należy pamiętać, że statystyczny konsument z krajów starej unii nadal znacznie częściej wymienia swoją garderobę.

2. Zbyt wysoka temperatura

Zamieszczona na etykiecie informacja zazwyczaj odnosi się do maksymalnej wartości temperatury prania. Wyjątek stanowi tu 30 stopni – zresztą mało który producent pralek oferuje programy z wykorzystaniem 20 czy 15 stopni, a znakomita większość środków piorących nie wykazuje jakiejkolwiek skuteczności poniżej pewnego poziomu (czyli tych 30 stopni właśnie, wszak obok surfaktantów nowoczesne proszki zawierają nierzadko enzymy, aktywne w określonym zakresie temperatur). Zdaję sobie jednak sprawę, że część konsumentów w ogóle nie zważa na metki i wszystko pierze w 60 stopniach – w nadziei, że ułatwi to pozbycie się plamy. Prowadzi to jednak do skrócenia żywotności ubrania i dużo lepiej w takiej sytuacji sięgnąć przed planowanym praniem po środek wywabiający.

3. Niewłaściwy dobór programu

Obok temperatury pozostaje jeszcze kwestia doboru odpowiedniego programu. Większość pralek (pomijam w swoich rozważaniach pralki wysokospecjalistyczne, oferujące odrębne programy do pielęgnacji kaszmiru, angory, jedwabiu czy męskich koszul) wyposażona jest w programy: do prania wełny (świetnie sprawdzi się również w przypadku bielizny, dżinsu i lnu, jedwab lepiej jednak prać ręcznie), do materiałów delikatnych (idealny do dzianin bawełnianych – zwykłe T-shirty przeżyją dłużej) oraz po dwa programy (krótki odzieżowy i długi, odpowiedni do prania pościeli) dla temperatury 30, 60 oraz powyżej 60 stopni. Nowocześniejsze urządzenia dodatkowo mają program krótki, ekologiczny, który sprawdzi się zwłaszcza latem do szybkiego odświeżenia codziennych ubrań. Nieraz dodatkową funkcją jest możliwość sterowania prędkością obrotów bębna – im delikatniejszy materiał, tym powinna być ona mniejsza.

4. Ignorowanie sugestii producenta

Warto przed praniem dobrze zaznajomić się z jego instrukcją i zastosować się do wskazań producenta. Zaoszczędzi nam to uczucia wyrzuconych w błoto pieniędzy, gdy po wyjęciu z pralki  płaszcz (kwalifikujący się wyłącznie do prania chemicznego) zacznie pasować raczej na lalkę Barbie.

5. Pranie rzeczy na prawą stronę

Przewracanie rzeczy na lewą stronę – niby prosta rzecz, a może bardzo ograniczyć wypłukiwanie się barwnika czy łuszczenie się kolorowych aplikacji. Warto wyrobić sobie ten nawyk, niezależnie od tego czy pierzemy coś ręcznie, czy może wrzucamy do pralki.

6. Brak jakiejkolwiek selekcji

Przed planowanym praniem należy podzielić rzeczy ze względu na sposób prania (ręczne, chemiczne, w pralce). Następnie w każdej z tych kategorii utworzyć podgrupy z uwagi na rodzaj ubrania (może mam niezbyt bujną wyobraźnię, ale nie potrafię sobie wyobrazić prania razem skarpetek i bluzek), jego kolor (przynajmniej na zasadzie jasne – ciemne) oraz temperaturę i program prania. W przypadku problematycznych, wzorzystych lub pstrokatych ubrać warto sięgnąć po chusteczki wyłapujące kolor. To stosunkowo nowe rozwiązanie, ale skuteczne i wygodne. W dodatku cena absorbentek nie należy do wygórowanych. Można je znaleźć w popularnych drogeriach, chociażby w Rossmannie.

7. Zbyt mocno załadowany bęben

Niestety, ale skutkuje to niedokładnym wypłukiwaniem substancji piorących, co na dłuższą metę może prowadzić do uszkodzenia materiału. W dodatku zbyt mocne upakowanie rzeczy wpływa na ich silne gniecenie.

8. Niekorzystanie z kul do prania bielizny

Korzystanie z takich kul znacznie ogranicza rozciąganie włókien elastycznych. Ponadto najsłabszym elementem konstrukcyjnym stanika jest na ogół szew w górnej części mostka, tuż powyżej miejsca, w którym stykają się dwa fiszbiny (mam nadzieję, że wyrażam się w zrozumiały sposób). Na skutek prania często ulega on przetarciu, przez co istnieje ryzyko, że fiszbiny mogą wkręcić się w perforację bębna, powodując uszkodzenie pralki. Jeśli więc nie znajdujemy się w posiadaniu takiego gadżetu, lepiej uciec się do prania ręcznego.

9. Niedokładne wypłukanie detergentu

Niedokładne wypłukanie środka piorącego może skutkować odbarwianiem i szybszym niszczeniem ubrania. Dodatkowo niewypłukane detergenty mogą powodować wysypki oraz podrażnienia, zwłaszcza wśród dzieci i alergików. By temu zapobiec, warto po praniu powtórzyć procedurę płukania czystą wodą.

10. Zbyt hojne stosowanie płynów zmiękczających

Ich stosowanie ma szereg zalet - zapewniają ładny zapach i długotrwałą świeżość ubrania. Dodatkowo zabezpieczają przed odbarwianiem i gnieceniem; ułatwiają późniejsze prasowanie. Nierzadko wpływają również na skrócenie czasu wymaganego do wyschnięcia. Uwaga – nie każda tkanin „lubi się” z takimi specyfikami. Płyny do płukania są wręcz zabójcze dla dżinsu i wełen. Zupełnie nie sprawdzą się również w pielęgnacji odzieży sportowej – potrafią doprowadzić do zatykania się membran przepuszczalnych. Przestrzegam też przed zbyt częstym stosowaniem takich produktów – lubią nadbudowywać się na włóknie, tworząc sztywną, woskowatą, nieprzyjemną w dotyku warstewkę. Jest to zauważalne zwłaszcza w wypadku ręczników. Rozsądne jest zatem ograniczenie ich stosowania i okazjonalne sięganie w ich zastępstwie po ocet spirytusowy, oczywiście w postaci roztworu wodnego o małej zawartości octu.

Wiele osób poleca zastosowanie płynu do płukania na początku prania, razem z proszkiem. Ja robię to niemal na końcu. To znaczy po upraniu rzeczy, wyciągam je z pralki i zanurzam w misce zawierającej wodę (o temperaturze dostosowanej do rodzaju tkaniny lub dzianiny) z dodatkiem płynu. Potem ubrania te albo odwirowuję w pralce, albo przepłukuję czystą wodą i odciskam w ręcznik. Zależy to od specyfiki tkaniny i tego, jak znosi ona wirowanie. 

11. Wirowanie lnianych rzeczy

Jeśli już jesteśmy przy wirowaniu – len zdecydowanie za tą czynnością nie przepada.

12. Nieprawidłowe suszenie

Często to właśnie nieodpowiedni sposób suszenia danej rzeczy wpływa na jej uszkodzenie. Obserwowane nieraz w przypadku zwykłych koszulek nieestetyczne skręcanie szwów jest efektem suszenia krzywo, w niewłaściwej pozycji. Po wyciągnięciu bluzki z pralki należy chwycić ją za dolną część i porządnie „wytrzepać”, a następnie przejechać palcami równiuteńko wzdłuż szwów, po czym starannie umieścić na suszarce. Warto wówczas obudzić w sobie małego pedanta – może to bardzo pomóc. W zasadzie dopiero wtedy, gdy sztuczka ta okaże się nieskuteczna, można mówić, że ma się do czynienia z przedmiotem złej jakości. Oczywiście podczas wykonywania tej czynności trzeba uważać, by ubraniem nie szarpać, co mogłoby prowadzić do rozciągania. Koszule najlepiej suszyć na niezbyt masywnych wieszakach (ramiona nie będą się wypychać), wykonanych z tworzywa syntetycznego. Do suszenia biustonoszy najlepiej sprawdzą się niewielkich rozmiarów wieszaki – w pozycji takiej włókna elastyczne nie ulegają niepotrzebnemu rozciąganiu. Wełny natomiast suszymy wyłącznie w pozycji poziomej, np. na złożonej suszarce, zabezpieczonej czystym ręcznikiem kąpielowym.

13. Zbyt częste pranie

Nie namawiam oczywiście do zarzucenia dbałości o higienę. Istnieją takie materiały, dla których częsty kontakt z wodą i detergentem jest nie tylko niewskazany, ale w wielu wypadkach zupełnie zbyteczny. Mam tu na myśli oczywiście wełnę oraz dżins. Pod wpływem wody następuje częściowe wypłukiwanie z włókien wełnianych powlekającej je mieszaniny substancji organicznych, przez co ubranie traci na miękkości i wytrzymałości, może również ulegać spilśnianiu. W wypadku dżinsu z kolei powszechnie występującym skutkiem częstego prania jest, obok degradacji (pocienianie materiału, niszczenie się szwów), jest depigmentacja (środki piorące często mają odczyn zasadowy – w środowisku tym może następować częściowe rozpuszczanie się wybranych barwników; remedium na to jest zafundowanie naszemu ubraniu kąpieli w wodzie z niewielkim dodatkiem octu spirytusowego przed planowanym praniem). Ponadto oba te surowce znakomicie reagują na wietrzenie, a w razie większych zabrudzeń można pokusić się o punktowe zastosowanie środka odplamiającego. Inną popularną metodą nieinwazyjnego odświeżania jest wymrażanie, ale tu apelowałabym o ostrożność – pod wpływem niskich temperatur materiał traci na elastyczności i staje się bardzo podatny na uszkodzenia. Problem nadmiernej potliwości mogą z kolei rozwiązać wkładki przeciwpotowe jednorazowego użytku – zabezpieczą swetry, świetnie sprawdzą się również w przypadku okryć wierzchnich. Najtaniej można je zakupić oczywiście on-line, ale jeżeli jesteście ciekawe, czy takie rozwiązanie w ogóle się w Waszym wypadku sprawdzi, odsyłam do Rossmana.



Mam nadzieję, że wpis ten okazał się ciekawy i pomocny. Pozdrawiam serdecznie.

9/08/2015

O mądrym planowaniu szafy


      Gdy zdecydowałam się na założenie tego bloga, moją intencją nie było ingerowanie w wybory estetyczne swoich odbiorców. Poczuwam się więc w obowiązku uspokoić te czytelniczki, które widząc tytuł dzisiejszego wpisu, obawiają się, że zacznę przekonywać do noszenia czarnych sukienek, białych koszul czy wełnianych marynarek albo, o zgrozo, będę nawoływać do porzucenia dotychczasowego stylu w imię modnej obecnie paryskości. Nic z tych rzeczy – planuję natomiast podzielić się swoimi spostrzeżeniami na temat przechowywania odzieży.

1. Rozmiar szafy ma znaczenie

W dużym uproszczeniu – im większa, tym lepiej. Zawieszone ubrania w miarę możliwości nie powinny się ze sobą stykać. Przede wszystkim zapewnia to właściwą cyrkulację powietrza (swoją drogą – regularne otwieranie i wietrzenie szafy to dobry nawyk, który powinien wejść nam w krew), co minimalizuje ryzyko pojawienia się u nas nieproszonych gości. W ostatecznym rozrachunku – któż chciałby, by jego szafa przekształciła się w restaurację dla moli? Dodatkowym atutem takiego luźnego upakowania jest fakt, iż ubrania nie ulegają uszkodzeniom na skutek permanentnego pocierania. Szczególnie istotne jest to w wypadku wybranych gatunków wełen, łatwo ulegających spilśnianiu (filcowaniu). Zdaję sobie sprawę, że w większości wypadków czynnikami nas ograniczającymi są metraż pomieszczenia oraz kwota, którą skłonni jesteśmy przeznaczyć na zakup odpowiedniego mebla. Na to jednak też są pewne rady, o czym za chwilę.

2. Zadbaj o odpowiedni zapach

Wspominałam już o tym przy okazji notatki poświęconej wełnie, ale nie zaszkodzi przypomnieć – największe sukcesy na polu walki z molami odzieżowymi odnotowują lawenda i olejek goździkowy. Jeśli ich aromaty nam nie odpowiadają, warto poszukać preparatów, które obok tych komponentów zawierają również inne nuty zapachowe – a nuż taka kombinacja przypadnie nam do gustu. Stosowanie perfum do szaf lub zawieszek jest absolutną koniecznością dla każdego wielbiciela wełen, ale także dla właścicieli futer i kożuchów naturalnych. Warto jednak pamiętać, że na bezrybiu i rak ryba, więc mole raczej nie będą miały oporów, by dobrać się do bawełny.

3. Zaopatrz się w pokrowce

Warto się w nie zaopatrzyć, gdy nasze ubrania nie mają dostatecznie dużo przestrzeżeni życiowej – w ten sposób ograniczymy fatalne skutki pocierania, w dodatku zabezpieczymy odzież przed zgubnym wpływem kurzu. Odpowiednie pokrowce są wręcz koniecznością, jeśli nie posiadamy klasycznej szafy, a jedynie wieszak (rozwiązanie często obserwowane w mieszkaniach o małym metrażu) – ubrania, zwłaszcza te farbowane za pomocą pigmentów naturalnych, nie przepadają za intensywnym (a przede wszystkim stałym) nasłonecznieniem. Rzadko użytkowanym torebkom również warto sprawić odpowiednie worki – wybrani producenci oferują je jako gratis przy okazji zakupów, ale spokojnie można je dokupić osobno w sklepach z gospodarstwem domowym lub, w razie gdy dysponujemy maszyną do szycia i odrobiną umiejętności, pokusić się o ich samodzielne przygotowanie (tutorialu nie przewiduję – moje umiejętności krawieckie zaczynają się i kończą na cerowaniu oraz przyszywaniu guzików). Przy wyborze odpowiedniego pokrowca należy sugerować się, z czego został wykonany – w grę wchodzą wyłącznie dobrze oddychające surowce, zapewniające stały kontakt z tlenem. Pokrowce świetnie sprawdzą się też w podróży.

4. Prawidła to nie przejaw ekstrawagancji

Podstawowym zadaniem prawideł jest ograniczenie deformacji obuwia – pod wpływem wilgoci skóra (szczególnie przyszwa) ma tendencję do zapadania. Ze swojej strony mogę polecić prawidła cedrowe – są wprawdzie bardzo kosztowne (ok. 200 zł), ale mają szereg zalet – świetnie neutralizują nieprzyjemne zapachy i skutecznie pochłaniają wilgoć. Ponadto wykazują właściwości biobójcze. Docenią to z pewnością fani obuwia na skórzanej podeszwie – wysoka wilgotność i nieprawidłowe suszenie przyczyniają się bowiem do rozwoju pleśni. Prawidła cedrowe charakteryzują się również znaczną trwałością. Jako ciekawostkę podam, że z cedru libańskiego wyrabia się papieskie trumny. Ceny prawideł wykonanych z innych, mniej ekskluzywnych gatunków drewna zaczynają się od ok. 70 zł.

Zdaję sobie sprawę, że nie każdy może pozwolić sobie na skompletowanie kolekcji prawideł – warto jednak zaopatrzyć się w chociaż jedną parę – z myślą o butach zimowych. Pozostałe pary butów można wypchać wewnątrz zwiniętymi gazetami, oczywiście to nie to samo, ale z pewnością choć trochę pomoże. Podobnie jak torebki najlepiej przechowywać buty w specjalnych workach przeciwkurczowych. Niezłą opcją jest trzymanie butów w pudełkach, każdy z butów owinąwszy wcześniej kawałkami cienkiego papieru lub prasowanej bibuły.

5. Doceń szczotki

Pozwoliłam wspomnieć sobie o tym przy okazji dzisiejszej notki, bo szczotki to gadżety, po które sięgam każdorazowo przed i po wyciągnięciu wybranych ubrań z szafy. O powodach, dla których warto je stosować, wspominałam już przy okazji poprzednich wpisów. Podałam tam również przeciwwskazania do ich używania. Dodam tylko, że szczotki przeznaczone do pielęgnacji tekstyliów mają nawet pewną przewagę nad popularnymi obecnie rolkami – zbierają nie tylko zanieczyszczenia powierzchniowe, ale również włoski czy pyłki głęboko „wbite” w strukturę materiału – to ważna informacja dla właścicieli zwierząt.

Czy wobec tego warto rezygnować z zakupu rolki? Niezupełnie. Przyda się w wypadku delikatnych dzianin oraz poza domem – zwykle rolki są znacznie mniejsze i lżejsze, w dodatku występują w wariantach składanych, idealnych do damskiej torebki. Najbardziej rozpowszechnione są rolki pokryte papierem, ale w sklepach z artykułami gospodarstwa domowego występują również silikonowe, wymagające po użyciu opłukania bieżącą wodą. A gdzie można zaopatrzyć się w szczotki? Warszawianki powinny skierować swe kroki do pracowni pana Ryszarda Barylińskiego, mieszczącej się przy ulicy Poznańskiej. Można tam znaleźć szeroki asortyment szczotek i pędzli – do aplikacji wosków i past polerskich, do odświeżania odzieży, ale także do masażu, do czesania i do golenia. Obok najczęściej stosowanych rodzajów włosia (końskie i dzika) do produkcji używane jest również delikatniejsze kozie. Wysoka jakość za rozsądne pieniądze. Od jakiegoś czasu pracownia oferuje również sprzedaż online, ale oferta jest bardzo okrojona w stosunku do sklepu stacjonarnego i, z tego co się orientuję, obejmuje jedynie szczotki do włosów ludzkich, w tym te dla niemowląt, oraz drewniane futerały do ich przechowywania. Moje szczotki pochodzą właśnie z tego zakładu i jestem z nich ogromnie zadowolona.

6. Zadbaj o odpowiedni wybór wieszaków

Wiele osób w tym miejscu apeluje do naszego poczucia estetyki, nawołując do zaopatrzenia się w zestaw identycznych wieszaków, co w zamierzeniu ma stworzyć wrażenie spójności, elegancji i porządku w naszej szafie. Naturalnie takiej postawy nie neguję, ale sama jestem od niej daleka. Uważam, że istotniejszą kwestią jest funkcjonalność. Nim zdecydujemy się na zakup, należy dobrze przyjrzeć się naszym ubraniom i zastanowić się nad ich właściwościami. Wieszak powinien być tej samej szerokości co nasze ramiona (dlatego, o ile mamy innych domowników, warto poszukać wieszaków regulowanych), ale jego „masywność” należy dobierać indywidualnie do tego, co chcemy na nich zawiesić. To logiczne, ale nie zawadzi zauważyć, że wieszak, na którym planujemy umieścić ciężki wełniany płaszcz o usztywnianej konstrukcji ramion powinien wyglądać zupełnie inaczej niż ten przeznaczony dla delikatnego niby mgiełka swetra z jedwabiu. Jeśli podszewka naszego okrycia jest śliska, dobrze wybrać wieszak, którego krańce będą wyłożone aksamitem lub powleczone silikonem – zapobiegnie to przesuwaniu i nieestetycznemu wypychaniu ramion. W przypadku śliskich spodni, wykonanych np. z jedwabiu najlepiej sprawdzą się wieszaki o gąbkowatej poprzeczce, choć rozwiązanie to nie należy do najbardziej wysublimowanych estetycznie. Spodnie wełniane lub dżinsowe o małej zawartości włókien syntetycznych najlepiej przechowywać w pozycji pionowej, z wykorzystaniem wieszaków ze specjalnymi zatrzaskami – ograniczymy w ten sposób ryzyko wypychania się kolan. Koszule najlepiej umieszczać na wieszakach z tworzywa syntetycznego – sprawdzą się one również do ich suszenia. Warto również zaopatrzyć się w małe wieszaki z podwójnymi ramionami, takie, które w sklepach z bielizną służą do wyeksponowania aktualnej kolekcji – są nieocenione w przypadku suszenia biustonoszy po praniu. Wielbicielki apaszek mogą do swoich celów zaadaptować specjalne konstrukcje do przechowywania krawatów – wielka tylko szkoda, że takie ciekawe rozwiązania są nadal tworzone głównie z myślą o męskim konsumencie.


Dziś to wszystko. W najbliższej przyszłości planuję dokonać przeglądu dostępnych na polskim rynku środków i gadżetów do prania oraz omówić podstawowe błędy popełniane podczas tej czynności. Zamierzam kontynuować też cykl dotyczący charakterystyki różnych materiałów. W komentarzach pojawiła się sugestia, by poświęcić wpis spódnicom i spodniom na sezon jesienno-zimowy – przyznaję, mam problem, jak to ugryźć, gdyż (jak wspominałam we wstępie) wolałam unikać tematyki czysto modowej. Ale może przybliżenie oferty popularnych sklepów wraz z analizami składu surowcowego? Koniecznie dajcie znać, co o tym sądzicie. Chętnie dowiem się również, jakie są Wasze sprawdzone sposoby na przechowywanie ubrań. Pozdrawiam serdecznie.