10/24/2015

Koncert życzeń, czyli co Gombka chciałaby ujrzeć w swej szafie

  Pod wpływem Waszych próśb, postanowiłam odrobinę sprzeniewierzyć się własnemu postanowieniu o nieporuszaniu tematyki typowo modowej. Dziś więc zamiast zwyczajowego ględzenia o materiałach i ich pielęgnacji, będzie co nieco o mym guście i o odzieżowych upodobaniach. W poniższym zestawieniu znalazły się zarówno rzeczy, które zapewne niebawem zasilą szeregi mojej garderoby, jak i takie, które w najbliższym czasie będą tkwić, gdzieś tam, w sferze mrzonek. 

1. Ubrania z metką Jil Sander 




Nie będę ukrywać - estetyka proponowana przez Sander jest mi bardzo bliska. Oczywiście nie jestem bezkrytyczna, nie wszystko mi odpowiada (dodatki to najsłabsze ogniwo), ale prostota, stonowana kolorystyka, taka bardziej dziewczęcość niż kobiecość, to coś, co w ubiorze lubię najbardziej. Zwłaszcza w zestawieniu z dobrą jakością i solidnym krawiectwem. 


2. Płaszcz Burberry


Wbrew obiegowej opinii Burberry to marka żywo reagująca na zmieniające się trendy. Tak jest obecnie, tak też było w przeszłości, właściwie niezależnie od tego, kto akurat zasiadał na stołku dyrektora kreatywnego. Spośród zdjęć egzemplarzy z dziwnymi przeszyciami, wykonanych z metalizowanej skóry czy z jakimiś zdobieniami, udało mi się wyłapać ten model. Prosty i obłędnie zwyczajny, w dodatku najkorzystniejszej (moim zdaniem, rzecz jasna) długości. Najbliższy mojej prywatnej definicji klasyki. Gdybym dysponowała stosowną kwotą, z pewnością celowałabym w coś podobnego.

3. Sukienka Lacoste


Sukienki Lacoste (jakby żywcem wyciągnięte z garderoby Margot Tenenbaum) od dłuższego czasu tkwią na mojej chciej-liście i niewykluczone, że niebawem zakończy się to zakupem. Od letnich, o jednoznacznie sportowym charakterze minimalnie wolę jednak te przeznaczone na chłodniejsze pory roku. Proste, wełniane, stanowiące jedynie luźną aluzję do tenisowego rodowodu marki. 

4. Mokasyny Shoepassion

Mokasyny to zdecydowanie mój ulubiony typ obuwia. Nie mniej wygodne, co popularniejsze baleriny, w moim odczuciu jednak zdecydowanie ładniejsze. W gombkowej szafie bardzo brakuje czarnej pary, a te wydają się idealne. Całkiem zgrabne, szyte ramowo "norweżki" (w przypadku innych fasonów obuwia nie przepadam za tym typem kopyta, w wypadku mokasynów zupełnie mi to jednak nie przeszkadza) na skórzanym rendenbachu. To musi się udać. 

Przy okazji warto nadmienić, że od niedawna funkcjonuje stacjonarny sklep marki. Mieści się on w Warszawie przy ulicy Kruczej 46. 

5. Jedwabna koszula Wólczanki


Od niedawna docierają do mnie głosy, że jakość Wólczanki (firmy w moim mniemaniu kultowej) pozostawia sporo do życzenia. Niebawem przyjdzie pora na weryfikację tych doniesień, bo akurat znajduję się na etapie poszukiwań idealnej białej bluzki. Mam ochotę na jedwabną i swe kroki zapewne w pierwszej kolejności zwrócę właśnie do sklepu sygnowanego wólczankowym szyldem.

6. Torebka Mansur Gavriel

Jeśli o torebki chodzi, to najbardziej odpowiada mi odrobinę zgrzebne, nieco harcerskie wzornictwo. Worki Mansur Gavriel najlepiej tym wymogom odpowiadają. Niestety, obok ceny, przed zakupem powstrzymuje osobliwa strategia handlowa.

7. Wełniany płaszcz o fasonie szlafroka



Mój płaszcz zimowy wprawdzie ma się całkiem nieźle, ale jakoś nie przeszkadza mi to rozglądać się za nowym. Moją uwagę przykuł model z aktualnej kolekcji COS. Wprawdzie wolałabym granatowe okrycie wierzchnie, ale piękny w swej prostocie fason skutecznie rekompensuje w mych oczach tę drobną niedogodność.

8. Kaszmirowy kardigan



Jak dotąd nie myślałam o żadnym konkretnym wyrobie. Zależy mi na czymś skromnym, do bólu zwyczajnym, koniecznie bez kieszonek. Mogłybyście mi coś polecić?

9. Okulary korekcyjne Oliver Peoples Banks


Wprawdzie podpunkt ten niezupełnie wpasowuje się w tematykę dzisiejszego wpisu, ale... Okulary towarzyszą mi od kilkunastu lat i nie wyobrażam sobie rezygnacji z nich na rzecz soczewek. Okulary to integralny element mojej osoby. Najbardziej lubię (i na szczęście najkorzystniej w takich wyglądam) fasony w duchu wczesnych lat 60-tych.


Mam nadzieję, że taka forma wpisu przypadła Wam do gustu. Jestem ciekawa, jak oceniacie mój gust. Czekam na Wasze komentarze. Pozdrawiam serdecznie, Gombka.




12 komentarzy:

  1. Estetyka Jil Sander też do mnie przemawia. ale za to ceny nie mówią do mnie w ogóle. Albo właśnie mówią, ale same obraźliwe rzeczy.
    Miljon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego we wstępie zaznaczyłam, że część z tych rzeczy to tylko mrzonki:)

      Usuń
  2. Jeśli chodzi o kaszmirowe sweterki, robiłam ostatnio mały risercz, próbując znaleźć kompromis miedzy ceną a jakością....Natrafiłam m.in. na coś takiego, japońska podobno marka:
    http://www.uniqlo.com/eu/en/women/tops/cashmere
    Całkiem spory wybór kolorów (co dla mnie ma znaczenie:), cena też nie zabija, zastanawiam sie tylko nad jakością tego kaszmiru...Co myślisz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uniqlo znam i lubię. Zastawiam się w ogóle czy nie przygotować wpisu o ulubionych markach. Co o tym sądzisz?

      Usuń
  3. Świetnie, w takim razie uniqlo umieszczam na mojej liście :) Wpis o markach godnych polecenia bardzo popieram, bardzo mi brakuje takich informacji, zwłaszcza o tych bardziej niszowych sklepach, oferujących klasykę dobrej jakości w przystępnych cenach (jak przykład powyżej). Myślę, że dobrze by było przy okazji zwrócić uwagę na polskie firmy. I nie mówię tu oczywiście o "projektantach" produkujących dresy z surowym wykończeniem :) Myślę, że istnieją na naszym rynku fajne, porządnie szyjące marki, tylko ja nic o nich nie wiem...
    PS. Gombko, na poczet sukcesów Twojego bloga możesz zaliczyć renowację mojej starej skórzanej torebki, którą już spisałam na straty, ale dzięki Tobie dowiedziałam się o sklepie multirenowacja i produktach saphir. Torebka uratowana!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że moje rady na coś Ci się przydały :). Wpis o polecanych markach postaram się niebawem przygotować, choć nie mogę obiecać żadnego konkretnego terminu. Spokojnie, o dresach nie będzie. :) Ich noszenie praktykuję wyłącznie w warunkach domowych.

      Usuń
  4. potwierdzam dwie sprawy
    1. mokasyny od shoepassion to najulubeńsze obuwie w mojej szafie. Podeszwa genialna, jeszcze nie zelowałam, a trzyma się znakomicie.
    2. Koszule z wółczanki wołają o pomstę do nieba. Odradzam każdemu wyczulonemu na dobre szycie i dobry materiał. Szwy się marszczą, rękawy zasłaniają nadgarstek, bawełna sztywna i gniecąca. Okropieństwo.
    iwona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwono, a masz może jakieś doświadczenia z jedwabnymi Wólczankami? Jestem zainteresowana głównie tą serią. W każdym razie - bardzo dziękuję za informacje. Tylko co do długości rękawów - myślę, że akurat ten problem nie będzie mnie dotyczył. Za to marszczące się szwy to faktycznie coś niedopuszczalnego. Pozdrawiam.

      Usuń
    2. nie, o jedwabnych nic nie wiem (zawsze możesz kupić online i zwrócić jak coś nie będzie pasowało). Miałam dwa podejścia do bawełnianych i dwa razy się sparzyłam. Faktem jest że jestem bardzo drobna i ich 34 to namiot, ale mam porównanie z ich męskimi koszulami i zarówno materiał jak i szycie bardzo się różnią. Te damskie to taki drugi hekhem czwarty sort w porównaniu z męskimi. Polecam te http://www.ctshirts.co.uk/womenswear/womens-shirts?q=5jume5||||||||||||||| lub tmlevin. Z tych pierwszych najbardziej lubię z twillu, te drugie maja lepsze taliowanie, ale czasem trafi się gorszy materiał. jednak szycie na wysokim poziomie.

      Usuń
    3. Bardzo dziękuję za odpowiedź. Wspaniale mieć takie czytelniczki.

      Usuń
  5. Piękna ta kieca Lacoste, skąd foto?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jakiegoś babskiego magazynu, "Elle" bodajże. Nie tak dawno (jakieś pół roku temu?) ten model był dostępny na Zalando. Do dziś żałuję, że wówczas nie kupiłam tej sukienki i łudzę się, że niebawem pojawi się coś podobnego, tym bardziej że Lacoste stawia raczej na sprawdzone fasony niż na aktualne trendy.

      Usuń